Huanying,
Kochani!
Czas
szybko leci, nie wiadomo kiedy minęła połowa maja, a ja do tej pory siedziałam
cichutko niczym skradający się pod centralą pan Lee (anegdota z
,,Wejścia smoka”, wiecie… ^_^), i nic a nic nie pisałam nawet
na Google Plus.
Umarłam...
Stać
to się musiało, ale czy słusznie?
Zauważyliście
pewnie, ile czasu temu był ostatni post (przypomnę: na Dziwnym Świecie 9 kwietnia)?
To
dlatego teraz tak niepewnie błąkam się po Blogosferze…
… i
zdaję sobie sprawę, że przez ten czas Was zaniedbałam. Sprawa
jest prosta: brak Internetu zrobił swoje.
Ostatnio
buszowałam po necie 10 kwietnia (w rocznicę Katastrofy Smoleńskiej…
jakież to twórcze…), a następnego dnia nie mogłam się
połączyć.
I
tak mi rozkosznie zleciał ten czas. Głaskanie Buddy po brzuchu nie
pomogło. Podobnie jak fakt, że miałam dostęp do moich plików w
laptopie i nie mogłam nic z nimi zrobić. Nawet moje postanowienie
przestrząśnięcia YouTube w poszukiwaniu nowych piosenek Wu Bai &
China Blue poszła się… ekhem… no wiadomo, a poza tym czytanie
książek szło mi całkiem dobrze.
Moją
frustrację z powodu tej blogowej przerwy widać na załączonym
obrazku.
Brusio
jak zwykle po mistrzowsku ilustruje Wam moje uczucia… ^_^
Powróciłam
na łono Netu w środę 17 maja. Zajmowałam się wtedy buszowaniem
YouTube'a. Słuchanie cyberpunkowej muzyki w wykonaniu Enigmy TNG
podziałało mi na wyobraźnię. Link do jego kanału znajdziecie
TUTAJ {LINK}.
I
znowu po zalogowaniu naszła mnie chęć na zmiany, bo znowu chcę
coś zmienić. Tym razem niewiele.
Miałam
urozmaicić playlistę, ale nie wiem jeszcze, o jakie utwory. Na
pewno nie mogę tu wrzucić nic japońskiego, czy koreańskiego, bo w
końcu to Zhongguo. Jedynym wyjątkiem jest Hanggai. Królują tutaj
przede wszystkim piosenki w dialektach chińskich, głównie
mandaryńskim. No i oczywiście tradycyjna, instrumentalna muzyka
chińska w wykonaniu Fiechterów.
A
co tam u mnie się działo?
Przed
świętami w szkole robiliśmy w ramach ozdobienia Placu Kościuszki
ogromną palmę, która z pewnością mierzyła dwa metry. Spełniła
swoją rolę znakomicie. Szkoda, że nie miałam przy sobie mojego
aparatu...
Oprócz
tego zdobiliśmy brokatowymi cekinami styropianowe jajka i kurczęta.
Organizowaliśmy
też turniej w naszej szkole, szukaliśmy czekoladowych jajek,
malowaliśmy jajka, graliśmy w gry o wielkanocnej tematyce i
spożywaliśmy żur.
Styropianowe
jajko, które własnoręcznie ozdobiłam ^_^
Majówka
też upłynęła szybko. Zaraz po niej miałam pełno nowych
pomysłów, ale cóż z tego. Nie mogłam nic ruszyć.
W
dodatku mała awaria laptopa odebrała mi tą możliwość. Na
szczęście ta niedyspozycja trwała krótko.
Jednak
w dalszym ciągu nie miałam Internetu.
Wujek
Google strzelił focha nic na to nie mogłam zaradzić. Przeglądarka
przestała mi działać. Czułam się przez to zdradziecko i
niegodziwie, a przecież tak nie powinien czuć się bloger, nawet po
długiej przerwie.
Zazwyczaj
preferuję przerwy do dwóch, trzech tygodni, a szczególna
spontaniczność, to powyżej jednego miesiąca – tak jak w tym
przypadku.
Stęskniłam
się szalenie za pisaniem, przede wszystkim za nim. Siła tej
potrzeby była tym większa, im dłuższa stawała się przerwa, a
niedyspozycja sprzętu to przy tym kropla w morzu dzisiejszych
potrzeb. Internet stanął i koniec.
W
trakcie tej przerwy miałam przyjemność żywej obserwacji kaprysów
pogody i oczekiwania na wiosnę.
Wedle
kalendarza księżycowego, którymi posługują się Chińczycy od
okresu archaicznego, najważniejsze święto, Święto Wiosny,
przypada w okresie od połowy lutego do końca marca. Jest świętem
ruchomym, tak jak u nas Wielkanoc.
Z
grubsza ujmując, ogromnie żałuję, że nie zdołałam złożyć
Wam życzeń wielkanocnych na czas. Głupio mi... ;_:
Teraz
ze względu na kalendarzową chronologię jest na to za późno, ale
mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno na życzenie Wam
słonecznej pogody.
Przez
zaledwie kilka dni chorowałam, ale prędko się z tego wylizałam.
Wciąż miałam w głowie pełno nowych postanowień odnośnie Wujka
Google.
Całkiem
niedługo zamierzam wrócić na Dziwny Świat, a miejmy nadzieję, że
się nie pomylę. Żeby nie było, zamierzam w najbliższym czasie
ożywić Twórczość. I tak piszę tutaj rzadziej niż na Dziwnym
Świecie, a byłabym rada, abyście pozostawili komentarz pod
postami, których nie czytaliście.
Sprawicie
mi mega radochę... ^_^
Jakby
nie było, ogromnie się cieszę, że mogłam tutaj coś napisać.
Jak podkreślałam, Twórczość zostanie ożywiona, więc bądźcie
czujni. I oby Internet nie pozwolił mi zawalić sprawy. Jakby co,
módlcie się do longów…
No
cóż, to by najwidoczniej by było na tyle. Uczucia mną targały i
się rozpisałam na całego. Nie żałowałam klawiaturze kuksańców
i mam nadzieję, że nie przynudzałam...
… i
się Wam podobało. Tymczasem zbieram resztki mojego qi na
pozostałość dnia.
Trochę koślawe to zakończenie posta po takiej przerwie, chyba wyprałam się z pomysłów... sorry...
Ale obiecuję, że następnym razem będzie tylko lepiej ^_^
Buziaki ^3^